Szczygieł o prezydencie. "Przy drugiej kadencji dopadła mnie depresja"
"Jeżeli nie interesujesz się polityką, ona prędzej czy później zainteresuje się tobą. Bycie apolitycznym jest bardzo polityczne. Jeśli jesteśmy milczącymi i biernymi świadkami tego, co dzieje się wokół, to dajemy paliwo populistycznym siłom, przyzwalamy na zło. A obecnie polityczne jest wszystko" – mówi Szczygieł w wywiadzie udzielonym portalowi Plejada. W 2022 r. pisarz dokonał coming outu przyznając, że jest homoseksualistą.
Z tego powodu ma do Andrzeja Dudy ogromne pretensje. "Prezydent to ojciec narodu – tak mi się wydawało do czasu, kiedy Andrzej Duda objął tę funkcję. Ale tego mu brakuje, nie jest w stanie unieść się ponad interesy swojej partii. Wydaje mi się, że to on jest właśnie najbardziej odpowiedzialny za dzielenie narodu. Mógłby być tym, który godzi zwaśnione opcje, a zamiast tego angażuje się w bieżące spory tylko po jednej stronie. Nie jestem w stanie wybaczyć mu tego, co robi, bo ma ogromny wpływ na rzesze ludzi. Innym wybaczam, bo rozumiem ich ograniczenia" – przekonuje.
W jednym z poprzednich wywiadów dziennikarz nazwał prezydenta "największym szkodnikiem w historii Polski". Dlaczego? "Powiedzeniem, że my, osoby LGBT+ nie jesteśmy ludźmi, tylko ideologią. Oczywiście, zaraz znajdą się tacy, którzy będą go bronić i mówić, że nic złego nie miał na myśli. Być może chciał stwierdzić, że nie ma nic do gejów i lesbijek, ale ich postulaty uważa za ideologię. No ale to mógł tak powiedzieć. Albo później przeprosić i sprostować swoje słowa" – przekonuje.
Szczygieł: Depresja mnie dopadła
Dalej pisarz wyznał, że fakt wygrania przez Andrzeja Dudę kolejnych wyborów prezydenckich wpłynął negatywnie na jego zdrowie. "Myślałem, że skoro przeżyłem pięć pierwszych lat prezydentury Dudy, to i kolejnych pięć jakoś przeżyję. A jednak… Depresja dopadła mnie zupełnie nieoczekiwanie. Dwa dni po wyborach zacząłem czuć się fatalnie – tak, jakbym chciał opuścić własną skórę. Konieczne było skorzystanie z pomocy lekarskiej. Dowiedziałem się, że to remisja choroby i muszę wrócić do tabletek. Jak się okazuje, choćbyśmy się starali izolować i uciekać od polityki, ona i tak nas dopadnie" – ocenia Mariusz Szczygieł.
Jednocześnie zapewnia, że nie zamierza emigrować z kraju i stara się cieszyć tym, co ma.